baner cook&love wejście do sklepu

Karp




Karp przepisy kulinarne

Nie tak dawno odeszliśmy od wigilijnego stołu na którym królował karp. Ryba przez nas niedoceniana i zdecydowanie za rzadko spożywana w stosunku do tego co oferuje naszemu organizmowi. Karp uznawany jest za rybę od święta ale z uwagi na swe zalety, powinien być jedzony przez nas dużo częściej. Jak mówi statystyka, zwykły Polak w ciągu roku zjada tylko pół kilograma tej ryby, z czego aż 80% na święta.

By nie być gołosłownym trzeba podkreślić, że w kwestii zawartości białka karp plasuje się w ścisłej czołówce i może śmiało konkurować z bardziej popularnym pstrągiem czy łososiem. Porcja karpia to około 18 gramów łatwo przyswajalnego białka. Jeżeli zaś chodzi o tłuszcz, to tutaj karp deklasuje swoich konkurentów. Jest chudszy niż łosoś i zawiera więcej pozytywnych tłuszczów niż pstrąg. Karp może też pochwalić się wysoką zawartością selenu, pierwiastka który podnosi naszą odporność oraz ochotę na seks.

Nie od dziś wiadomo, że spożywanie ryb zmniejsza ryzyko zachorowania na choroby serca, wystąpienia udaru mózgu, poprawia pamięć, czy konserwuje układ krwionośny. Oprócz nienasyconych kwasów tłuszczowych, karp bogaty jest w wapń, fosfor i witaminy A i D3. Ma w sobie wszystkie witaminy z grypy B, kwas foliowy a nawet witaminy rozpuszczalne w tłuszczach a przy tym przemyca w sobie jedynie 70 miligramów cholesterolu. To pierwsza klasa w rankingu ryb.

No dobrze, ale jeżeli nie tylko od święta ma być jedzony, to w takim raz kiedy i jak? Znany jest jako wigilijny, ale może być też karnawałowy. Przez dzień mocz go w białym winie. Na drugi dzień podsmaż na maśle z posiekaną cebulką i natką pietruszki i przez pół godziny podduś w winnej marynacie. Po doprawieniu solą i pieprzem jest wprost idealny na zimowe imprezy. Rozgrzewa i za sprawą alkoholu dostarcza nam dobrego nastroju.

Karp według pór roku? To na początek wiosenny. Zamiast wina potrzebujesz pomarańczy, cytryny i 3 kromki chleba tostowego. Pieczony w naczyniu żaroodpornym, posypany pietruszką i kostkami chleba z odrobiną oliwy i soku z cytryny. Po pół godzinie, dodaj plastry pomarańczy i piecz jeszcze przez 5 minut. Wyjdzie Ci z tego prawdziwa witaminowa bomba do walki z pozimowymi bakteriami i wirusami.

A może karp letni? Wszystko to samo, tylko chleb zastąp rozdrobnionymi orzechami i drylowanymi wiśniami. Nie dość, że w tej postaci dostarczysz sobie tylko 200 kcal to i pozbędziesz karpia mulistego posmaku, bo taki efekt dadzą kwaśne wiśnie.

Na jesienną słotę przyjmij karpia z marchewkami, orzechami, cebulą i oliwą. W naczyniu żaroodpornym podlej karpia 1/4 szklanki oliwy i posyp powyższymi składnikami. Piecz przez 40 minut, podlewając co 10 minut wodą, bo w końcu ryby lubią wodę. To zestawienie nie zakryje aromatu karpia, który właśnie w okresie jesiennym ma najlepszy smak. Stanie się nawet nieco słodszy.

A w zimie nie musi być tylko wigilijny. Różnokolorowe papryki i papryczkę chili pokrój w paski. Dodając cebulkę, podsmaż je przez minutę na oliwie. Zalej tym karpia i piecz zawiniętego w folię w temperaturze 180 stopni przez około pół godziny. Dopraw solą, ale z uwagi na papryczki, ostrożnie postępuj z pieprzem. Tą potrawą podkręcisz swój uśpiony zimą metabolizm, bo tak zadziała kapsaicyna w chili i piperyna w pieprzu.

No i tylko teraz mi powiedz, że karp jest nudny i mułowaty!